Aktualności

Najpierw uratowali mu życie, a później usłyszeli kilka słów „podziękowania”

Szybka reakcja policjantów pozwoliła na uratowanie życia mężczyzny, który chciał popełnić samobójstwo. Mundurowych zawiadomił właściciel mieszkania, w którym rozegrał się dramat. Był świadkiem zdarzenia, jednak z uwagi na stan zdrowia nie mógł pomóc koledze. Niewykluczone, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie z uwagi na karygodne zachowanie niedoszłego samobójcy.

 

 

11 grudnia 2017 roku o godzinie 20:10 mieszkaniec powiatu gostyńskiego powiadomił dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu o tym, że przebywający w jego mieszkaniu kolega zamierza popełnić samobójstwo.

Niezwłocznie pod wskazany adres pojechali policjanci. Po wejściu do mieszkania zauważyli mężczyznę wiszącego na pasku od spodni przywiązanym do klamki w drzwiach. Funkcjonariusze odcięli desperata i przystąpili do udzielania mu pierwszej pomocy. Po chwili na miejscu pojawiła się załoga karetki pogotowia. W trakcie sprawdzania jego funkcji życiowych zaczął zachowywać się agresywnie wobec osób udzielających mu pomocy. Krzyczał również, że ponownie targnie się na swoje życie. Zachowanie 37-latka było na tyle niebezpieczne, że mundurowi musieli użyć wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Okazało się, że był pijany. Miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie.

Zakutego w kajdanki mężczyznę przewieziono do szpitala w Gostyniu. W trakcie badania był agresywny i arogancki. W obecności pacjentów wykrzykiwał nieprzyzwoite słowa. Lekarz dyżurny zadecydował o przewiezieniu 37-latka do szpitala w Kościanie.

Zachowanie tego człowieka było na tyle niebezpieczne dla załogi karetki pogotowia, że w jego transporcie do Kościana musieli brać udział policjanci.

Mężczyzna nie został jednak przyjęty na oddział i wrócił do Gostynia, gdzie pod okiem policjantów spędził noc w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych.

Za swoje zachowanie w szpitalu może odpowiedzieć przed sądem.

Powrót na górę strony